Czy kucharz serwujący śniadania na świeżo to już przeszłość?
Czy ostatnie lata sprawiły, że w gastronomii spadł popyt na kucharki i kucharzy serwujących śniadania bezpośrednio gościom – na świeżo i ciepło? Czy na taką obsługę nadal jest popyt, czy może świat po pandemii przyzwyczaił nas do ograniczonego kontaktu z innymi ludźmi i samoobsługi? Jaki jest sens inwestowania w poranny serwis kuchenny? A może nie ma go wcale? Sprawdźmy!
Kiedy inflacja trwa, a popyt na usługi hotelarsko-gastronomiczne nie rośnie wystarczająco szybko, to w wielu lokalach następuje moment weryfikacji budżetu i, w konsekwencji, ewentualnych cięć. W okresie wakacyjnym, w turystycznych miejscowościach zwłaszcza, cięcia te często niestety zaczynają się od personelu. Jednym z wyborów poddawanych w wątpliwość bywa kucharz serwujący śniadania lub ewentualnie inne dania na ciepło – live. Czy słusznie?
Śniadania na ciepło serwowane live – czy to ma sens?
Zacznijmy od podstaw. Aby jakikolwiek lokal mógł wprowadzić serwowanie śniadań w części dla gości, niezbędna jest właściwa aranżacja przestrzeni. Musi się w niej zmieścić odpowiedni sprzęt – minimum grill lub płyta – oraz miejsce dla osoby przygotowującej i serwującej dania. W momencie gdy lokal zostanie przystosowany do takiej obsługi, rezygnacja z niej spowoduje komplikacje – konieczność rearanżacji wnętrza. Czy to duży problem? To zależy od skali wyposażenia oraz podejścia właścicielki lub właściciela 😉 Ale przejdźmy dalej. Wyznaczony do serwowania śniadań cuisinier najczęściej podaje potrawy na ciepło, takie jak naleśniki z dodatkami, jajka sadzone na bekonie czy omlety. Ogromnym plusem tego rozwiązania z perspektywy gości jest możliwość personalizacji – np. stopnia ścięcia jajka lub zawartości omleta. Dzięki temu goście mają poczucie, że danie jest nie tylko świeże, lecz także przygotowane specjalnie dla nich. Co więcej, często jest to ekonomiczne rozwiązanie. Kucharka lub kucharz mają pełną kontrolę nad ilością zużywanych produktów. Z kolei goście są bardziej wstrzemięźliwi w zamawianiu u obsługi, niż w samodzielnym nakładaniu sobie żywności na talerz – bez żadnego nadzoru.
Zachowaj dystans, czyli czas zmian w gastronomii
Pandemia zmieniła jednak nasze nawyki społeczne. Nawet jeśli minęło już trochę czasu od jej wybuchu, to część osób do tej pory dystansuje się znacznie bardziej niż kiedyś. I nie tyle chodzi tu o konieczność wejścia w interakcję z osobą serwującą śniadania, co bardziej o brak oczekiwania takiego serwisu. Sam powrót z a’la carte do porannej samoobsługi w ośrodkach wypoczynkowych był dla niektórych już sporą zmianą. Co więcej, część z nas przywykła do minimalnego kontaktu z innymi ludźmi oraz do limitów osobowych w wyznaczonych miejscach. W związku z tym nawet eleganckie hotele ograniczyły kuchenny serwis live, wcześniej stawiając na potencjalnie większe bezpieczeństwo, a obecnie – niższy koszt. Zazwyczaj gotowanie na sali wiąże się z wyższą stawką niż praca na kuchni. Ale czy warto ją zapłacić?
Śniadania serwowane gościom przez kucharzy – tak czy nie?
Bezpośrednia obsługa to nadal w oczach gości prestiż, świadczący o wyższym standardzie obiektu. Pomimo że taka forma serwisu nie ma wpływu na przyznawanie gwiazdek hotelowi, to jednak kojarzy się z ponadprzeciętną jakością. Goście widzą, jak ich jedzenie jest przygotowywane, mają większy wpływ na jego smak i formę, a także zyskują pewność, że dostaną ciepły oraz świeży posiłek. Nawet jeśli na sali ta sama osoba przygotuje jajka czy naleśniki w identyczny sposób co w kuchni, to dla Gości różnica w odbiorze śniadania, a nawet standardu całego obiektu będzie znacząca. Jeśli działasz w konkurencyjnym miejscu i zależy Ci na wysokiej jakości serwisu, warto poszukać oszczędności gdzie indziej. Z naszego doświadczenia wiemy, że nadal wiele lokali przepłaca np. za smażenie. Jak to jest możliwe? Sprawdź: Oszczędność w restauracji, czyli sposoby na wydłużenie trwałości frytury.